18 czerwca 2013
Przepraszam
Długo nie pisałam trochę, ale to dlatego, że mam problem z internetem -,- Chciałam przeprosić i powiedzieć, że najbliższa notatka z rozdziałem pojawi się dopiero po 25 czerwca. Pewnie niektórzy czekają z niecierpliwością aby coś dalej poczytać, no ale nie jestem w stanie nic napisać. Jestem chwilowo na necie u cioci i tez bym się nie wyrobiła z pisaniem, także przepraszam z góry jeszcze raz i pozdrawiam ciepło wszystkich :)
05 czerwca 2013
Rozdział II - "Znajomości cz. 1"
Następnego dnia
rano obudziłam się dość wcześnie. Jeszcze za nim budzik w naszym dormitorium
miał zadzwonić. Nie śpieszyłam się więc leżałam dłuższą chwilę w łóżku i
myślałam jakie zajęcia dzisiejszego dnia będę mieć. Cieszyłam się bardzo z
tego, że mogę być w Hogwarcie i poznać wielu innych czarodziejów. Wkrótce
wstałam i skorzystałam z toalety a potem ubrałam na siebie szkolną szatę na
której widniał herb Slytherinu. Byłam bardzo dumna z tego, że trafiłam do tego
domu, ale to było dość jasne, że w nim będę. Moja matka i mój ojciec byli w tym
domu. I w tym domu jest także Draco, mój starszy brat, którego bardzo cenię i
szanuję. Wkrótce obudziła się Lily, której smaczną drzemkę przerwał budzik
dzwoniący w dormitorium. Spojrzałam na nią i przywitałam rozczochraną
dziewczynę uśmiechem. Pomimo małego nieogarnięcia odwzajemniła go, a następnie
wstała i poszła wziąć poranną toaletę. Byłam bardzo ciekawa jakie zajęcia
dzisiaj mamy więc zeszłam na dół do salonu ślizgonów i zerknęłam na tablicę
ogłoszeń. Zajęcia na dzisiaj to eliksiry, transmutacja, zielarstwo i obrona
przed czarną magią. W sumie nie przeszkadzało mi to więc wróciła na górę
mijając po schodach kilku zaspanych ślizgonów i spakowałam książki do torby. W
tym czasie do pokoju wróciła Lily już bardziej ogarnięta i zapytała:
- Wiesz może jakie zajęcia dzisiaj mamy? – szukając
swojej torby na książki pod łóżkiem.
- Jasne. Byłam sprawdzić na dole. Eliksiry, transmutację,
zielarstwo i obronę przed czarną magią – odpowiedziałam i zapięłam torbę
spoglądając na koleżankę.
Rudowłosa spakowała swoje książki szybko i wstała z
podłogi przytakując, że jest już gotowa. Zeszłyśmy więc do salonu wspólnego po
czym opuściłyśmy dormitorium ślizgonów wychodząc na korytarze lochów. Obrałyśmy
wspólnie kierunek na wielką salę by zjeść na niej pierwszy posiłek dzisiejszego
dnia, a mianowicie śniadanie. Pomimo tak wczesnej pory w zamku krążyło już dużo
uczniów. Miejscami pojawiały się nawet duchy! Przenikały przez wszystko nawet
przez uczniów. Obie weszłyśmy do wielkiej sali i poszłyśmy zająć miejsca przy
stole Slytherinu. Siadłyśmy niedaleko Marcusa i jego kolegów. Kawałek dalej
siedział Draco z Crabbem i Goylem, a jeszcze dalej spostrzegłam prawdopodobnie
brata Lily. Byli do siebie bardzo podobni, nie to co ja ze swoim bratem. Lily
posłała chłopakowi uśmiech a następnie rzuciła wesołe „smacznego” i zabrała się
za jedzenie. Ja również zaczęłam jeść śniadanie. Nałożyłam sobie sałatkę
warzywną a do kubka wlałam sok z dyni. Pochłonęłam śniadanie w szybkim tempie i
zabrałam ze stołu dwa jabłka o soczyście czerwonym kolorze, by mieć co
przekąsić na drugie śniadanie. Zaczekałam na nową koleżankę i obie już
najedzone wstałyśmy od stołu.
- Wpadniecie po lekcjach na trening quidditcha? – rzucił pośpiesznie
Marcus kończąc swoją porcję śniadania.
Obie skierowałyśmy się w stronę chłopaka a potem na
siebie porozumiewawczo.
- Myślę, że będziemy mogły – przytaknęła Lily z uśmiechem.
- Trening jest o 15 zaraz po obiedzie – dodał Mike, starszy
brat rudowłosej.
- Wpadniemy – dodałam szybko po czym machnęłyśmy kolegom
na pożegnanie i opuściłyśmy salę kierując się w stronę lochów. Bez problemu
trafiłyśmy do sali lekcyjnej, w której znajdowali się już uczniowie pierwszej
klasy. Znalazłyśmy wolną ławkę w środkowym rzędzie drugą od końca i zajęłyśmy miejsca
przy niej wyjmując książki na biurko. Zajęcia mieliśmy mieć z grupką rozdartych
Gryfonów, gdzie jeden biegał po sali jak wariat i robił zdjęcia aparatem.
Wrzeszczał coś na temat tego jak bardzo cieszy się, że jest w Hogwarcie oraz że
bardzo chce spotkać Harry’ego Pottera. Kiedy rozglądałam się po Sali, w moje
oczy wpadła ruda dziewczyna, ta sama którą spotkałam w księgarni na ulicy
Pokątnej. To Ginny Weasly. Już od pierwszego spotkania czułam, że nie będę
przepadać za tą dziewczyną. I co z tego, że była czystej krwi? Zadawała się ze
szlamą, a cała rodzina Weasleyów to zdrajcy krwi. Wkrótce do środka z hukiem
wpadł mężczyzna w czarnym płaszczu o czarnych włosach sięgających ramion i
bladej twarzy.
- Nazywam się Severus Snape, a to są zajęcia z eliksirów,
więc nie będziemy machać różdżkami by nikomu z obecnych tu osób nie zrobić
krzywdy – burknął ponuro i oparł się rękoma o swoje biurko lustrując uczniów w
klasie lodowatym spojrzeniem.
Każdy wpatrywał się w profesora z lekkim przerażeniem.
Każdy, z wyjątkiem ślizgonów oczywiście. Ale to i tak wcale nie oznaczało, że
będzie można bardzo łatwo zdobywać punkty dla domu węża. Nasz profesor wcale
się nie ociągał z prowadzeniem zajęć, bo już po chwili notowaliśmy na pergaminie
definicje eliksirów, antidotów i trucizn. Snape od razu zadał pracę domową na
następne zajęcia:
- Wymienicie 3 przykładowe eliksiry dowolne, 3 trucizny
oraz jak można je otrzymać, a także 3 antidota, również z opisem otrzymywania
ich. A tym czasem przejdźmy dalej… - przeciągnął ostatnie wyrazy lustrując
wzrokiem kilku wiercących się Gryfonów. Po krótkiej ciszy kontynuował
dyktowanie na temat poprawnego przygotowania kociołka, gdyż niektórzy mogli nie
wiedzieć, że kociołek trzeba postawić na palniku. Kolejnym punktem dzisiejszego
tematu były składniki. Trzeba pamiętać o tym, żeby wrzucać je do kociołka w
odpowiedniej kolejności.
Lekcja nam się bardzo dłużyła, a to pewnie przez to, że
całą godzinę pisaliśmy wszystko co Snape nam dyktował.
- Normalnie ręka mi odpada. Jeszcze nigdy tyle nie
pisałam – jęknęła moja rudowłosa koleżanka – Jeśli na kolejnych zajęciach też
będziemy tyle notować to chyba umrę – dodała i obie skierowałyśmy się na
korytarz. Za bardzo nie wiedziałyśmy gdzie znajduje się sala transmutacji, więc
błądząc po korytarzach zamku zaglądałyśmy do pierwszej lepszej sali.
- Nie mam pojęcia gdzie ta sala może się znajdować –
rzekłam spoglądając na Lily.
- Też nie mam pojęcia. Zapewne się spóźnimy – mruknęła pod
nosem poprawiając spadająca szatę z ramienia.
Idąc dalej przez korytarz natknęłyśmy się na brata Lily. Zawsze to jakaś nadzieja, bo był starszy od nas i już nieco obeznany w tym "labiryncie".
- Hej, Mike możesz nas pokierować na zajęcia z transmutacji? Nie mamy bladego pojęcia gdzie one się odbywają - zapytała Lily.
- Jasne - uśmiechnął się brunet - Chodźcie za mną - dodał cały czas uśmiechając się szeroko i razem ruszyliśmy w kierunku sali do transmutacji.
Szybko znalazłyśmy się na dziedzińcu transmutacji a potem pod drzwiami od sali.
- To tutaj - odparł chłopak o czekoladowych oczach po czym oddalił się na swoje zajęcia machając do nas. Obie odmachałyśmy mu i uchyliłyśmy drzwi zaglądając do środka. Przy swoim biurku stała już pani profesor, a wszyscy kierowali swoje spojrzenia w naszą stronę. Spóźniłyśmy się kilka dobrych minut. Grzecznie przeprosiłyśmy profesorkę i zajęłyśmy wolne miejsca. Lekcja nie była ciekawa, bo dotyczyła głównie zasad panujących w sali i jak dobrze posługiwać się różdżką, gdyż transmutacja wymaga całkowitego skupienia się. McGonagall, bo tak nazywała się nauczycielka tych zajęć, opowiedziała jeszcze o skutkach ubocznych jakie mogą wystąpić gdy będziemy nieuważni. Te zajęcia również były nudne, ale chyba każde sprawy wprowadzające są nudne. Kilkoro uczniów ziewało, a dwojgu nawet się przysnęło przez co stracili po 5 punktów. Przed następnymi zajęciami miałyśmy 20 minut przerwy, więc wyszłyśmy na dziedziniec by usiąść sobie w cieniu na świeżym powietrzu i porozmawiać. Wyjęłam z torby jabłko i zapytałam Lily czy chce drugie. Ruda przytaknęła głową i podałam jej owoc. Obie zajadałyśmy się jabłkami i obgadywałyśmy innych uczniów, śmiejąc się przy tym. Po chwili podszedł do nas jakiś chłopak. Miał ciemną karnację i brązowe oczy. Z pewnością był od nas starszy.
- Z czego się tak cieszycie? - rzucił uśmiechając się do nas cwaniackim uśmiechem - Jestem Blaise Zabini - przywitał się podając nam dłoń.
- A ja Cornelia Malfoy - uścisnęłam chłopakowi dłoń posyłając lekki uśmiech.
- Siostra Dracona? Cały czas o tobie gada, że mu się gęba nie zamyka - zaśmiał się i pokręcił głową - A Ty? - spojrzał na rudowłosą.
- Jestem Lily R.. - zaczęła jednak urwała swoje nazwisko po czym speszyła się odrobinę witając się z Zabinim podaniem dłoni.
- Lily R? To jakaś tajemnica? - popatrzył na dziewczynę a uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Przepraszam.. - rzuciła lekko zarumieniona i speszona nagłą sytuacją, bo szybko podniosła się z ławki zabierając torbę i uciekła zostawiając mnie i Blaise'a samych.
Odprowadziliśmy koleżankę wzrokiem i popatrzyliśmy na siebie. Zabini siadł obok mnie wypytując co się stało, ale ja sama nie miałam pojęcia dlaczego Lily uciekła jakby zobaczyła ducha, a przecież duchów w zamku jest pełno.
Całą przerwę spędziłam już z nowym kolegą, jednak martwiłam się o Lily i miałam nadzieję, że spotkamy się na kolejnych zajęciach.
W tym samym czasie Lily szybkim krokiem podążała przez korytarz gdzie natknęła się na grupkę ślizgonów. Dokuczali właśnie jakiemuś pierwszorocznemu z Gryffindoru, który bliski płaczu nie mógł się odczepić od starszych uczniów. Gdy rudowłosa tak przyglądała się całej sytuacji, zaczęło ją to bawić, bo uśmiechała się sama do siebie. Po chwili dopiero spostrzegła, że obok niej stoi niewiele wyższa od niej dziewczyna o czarnych i krótkich włosach.
- Jestem Pansy - przedstawiła się krótko dziewczyna patrząc na rudowłosą jakby z wyższością - Nie widziałaś może Malfoya? - spytała spoglądając z ukosa na nią.
- Lily. Miło mi poznać - odparła obojętnym tonem głosu i dodała rzucając krzywe spojrzenie na czarnowłosą - Wybacz, ale nie widziałam go. A nawet jeśli to co z tego?
Pansy rzuciła na nią swoje zimne spojrzenie jakby zamierzała ją zaraz na miejscu rozszarpać. Długo tak na siebie patrzyły i żadna nie drgnęła ani też nie wypowiedziała żadnego słowa. Przerwa wciąż trwała...
C.D.N
~~*~~
Za krótkie. Zdecydowanie. Ale nie mogę się wczuć jakoś w pisanie opowiadań to pewnie dlatego, że długo ich nie pisałam. No ale z czasem się rozkręcę także myślę, że i tak miło wam się czytało. Pozdrawiam i czekam na wasze adresy blogów bo chętnie poczytam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)